KS Opatówek – Farmutil Orkan Śmiłowo

3 listopada Nasza drużyna udała się na jeden z najdłuższych wyjazdów w sezonie. Pobudka wczesnym rankiem oraz 5 godzin jazdy – z takim czymś przyszło zmierzyć się w sobotę Farmutilowi. Nie wspominając oczywiście samego pojedynku z drużyną z Opatówka.
Drużyna gospodarzy wzmocniona przed sezonem głównie zawodnikami z KKS Kalisz póki co można powiedzieć zawodzi. Siedemnasta lokata w tabeli i tylko 4 zwycięstwa to zaskakująco słaby wynik jak na ekipę z takim potencjałem. Mimo wszystko, jechaliśmy tam walczyć o pełną pulę!

Od pierwszego gwizdka obie drużyny nie chciały czekać na ruch przeciwnika. Jedni i drudzy nastawieni na ofensywę chcieli jak najszybciej zdobyć bramkę. W szeregach Orkanu od początku było trochę nerwowości ale po chwili wszystko wróciło do normy. Widać było, że miejscowi chcieli narzucić Nam swój styl gry. W pierwszej połowie to jednak My pokazaliśmy pazur. Najpierw po dwóch dogodnych okazjach strzały Mateusza Tatery zostały zablokowane. Gospodarze próbowali odpowiedzieć, napędzali swoje akcje skrzydłami jednak bezskutecznie. W 25 minucie do rzutu wolnego podszedł Jędrzej Wiśniewski. Piłka po mocnym strzale i lekkim rykoszecie wpada do bramki i wychodzimy na prowadzenie! Przed przerwą dogodną sytuacje na podwyższenie rezultatu miał jeszcze Piotr Ginda-Kopeć. Niestety jego strzał minimalnie minął bramkę. Na przerwę schodziliśmy więc z jednobramkowym prowadzeniem.

Pewne było, że miejscowi przy niekorzystnym dla siebie rezultacie ruszą do przodu. Od początku drugiej połowy stwarzali sobie zdecydowanie więcej sytuacji bramkowych. My natomiast staraliśmy się wyprowadzać groźne kontrataki. Po zamieszaniu w polu karnym w 65 minucie uratowała Nas poprzeczka. Takiego szczęścia zabrakło niestety 10 minut później. Po dobrym, mocnym dośrodkowaniu zawodnik drużyny gospodarzy strzałem głową doprowadza do remisu. Końcówka to już dwa świetne sytuacje, które mogły przynieść nam komplet punktów. W 85 minucie mamy rzut rożny, po którym Mateusz Tatera przyjmuję na klatkę piersiową piłkę wybitą przez obrońcę. W tej sytuacji wszystko rewelacja, przyjęcie i strzał.. ląduje na słupku. Piłkę meczową na wagę trzech oczek w doliczonym czasie gry ma jeszcze Kamil Kosiński. Jego strzał z bliskiej odległości broni niestety bramkarz Opatówka.

Przed meczem 1 punkt na ciężkim terenie można było brać w ciemno. Szkoda kilku zmarnowanych szans na zdobycie bramki. Nie możemy zapomnieć również o tym, że w kilku sytuacjach to Nam dopisało szczęście. Trzeba zaznaczyć też, że do Opatówka jechaliśmy w osłabionym składzie. Pauzy za kartki oraz kontuzje wyeliminowały z gry kilku zawodników. Punkt zdobyty w tym wyjazdowym meczu odbieramy pozytywnie! Teraz czas na pojedynek w Centrą Ostrów Wielkopolski, który rozegrany zostanie w Śmiłowie.