Z nieba do piekła. Orkan poza finałem PP
Półfinałowe spotkanie z czwartoligową Pogonią Łobżenica od pierwszego gwizdka sędziego przebiegało dla nas pomyślnie. Mimo, że goście jako pierwsi stworzyli zagrożenie w naszym polu karnym, to po strzale Daniela Kozaka z rzutu wolnego i dosyć niefortunnej interwencji łobżenickiego bramkarza objęliśmy prowadzenie w tym meczu. Szybko strzelona bramka uspokoiła grę Orkana, jednak kolejne sytuacje Tatery nie znalazły drogi do bramki. Na nasze nieszczęście, w trakcie pierwszej połowy z powodu urazu, boisko musiał opuścić nasz kapitan – Roman Michorek. W jego miejsce wszedł Wiśniewski. Wydawać by się mogło, że Orkan z przewagą jednej bramki zejdzie do szatni. Nic z tego. Strata piłki w środku pola, szybka kontra zawodników Pogoni i tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę, nasi rywale odrabiają starty. Wynik do przerwy 1:1.
Po przerwie na boisku pojawił się Kosiński. Konsekwentna i skuteczna gra w obronie naszego przeciwnika nie pozwalała nam rozwinąć skrzydeł. Należy zanotować znakomite uderzenie Patryka Koca, który bez zastanowienia zdecydował się na strzał zza pola karnego. Piłka jednak trafiła w spojenie bramkarza z Łobżenicy. Niewykorzystana sytuacja szybko zemściła się na naszych zawodnikach. Szybka wymiana podań gości całkowicie zdezorientowała naszych zawodników, co poskutkowało stratą kolejnej bramki. Tym sposobem Pogoń znalazła się bliżej finału. Trener Miedziński zmuszony był szukać innych rozwiązań. Wprowadził na boisko trochę świeżej krwi w postaci Palacza i Rusieckiego. Jak się okazało to nadal za mało na dobrze zorganizowaną drużynę gości. W ostatnim kwadransie Urbański był blisko zdobycia bramki, jednak dwukrotnie po jego strzale, skuteczniejszy okazał się stojący miedzy słupkami goalkeeper Pogoni. Otwarta gra Orkana, pozwoliła rywalom przeprowadzić groźne kontrataki. Na nasze szczęście, po żadnym z nich nie padła już bramka. Końcowy wynik 2:1.
Skład: Adamski, Purczyński (Kosiński) , Mikołajczak, Zieliński, Jagodziński, Kozak, Michorek (Wiśniewski), Tatera, Ginda-Kopeć (Rusiecki), Urbański, Koc (Palacz).
Tym spotkaniem kończymy naszą przygodę z Pucharem Polski. Pozostaje nam skupić się na lidze, gdzie czekają nas kolejne ciężkie mecze. Pierwszy z nich już w najbliższą sobotę w Jastrowiu z tamtejszą Polonią.